Tekst Łukasza Niesiołowskiego o społecznej roli uniwersytetu

Home / Dobre Praktyki / Tekst Łukasza Niesiołowskiego o społecznej roli uniwersytetu

Tekst Łukasza Niesiołowskiego o społecznej roli uniwersytetu

Tekst poniższy powstał przy okazji dyskusji toczącej się w trakcie Kongresu Obywatelskiego i ukaże się w publikacji pokongresowej.

 

dr Łukasz Niesiołowski-Spanò

Instytut Historyczny UW

 

Gdy mowa o społecznej odpowiedzialności uczelni myślę o zadaniach wynikających z moralnego imperatywu służby publicznej. Tak definiując społeczną misję, należy uciec od szukania jej składników w zwykłej działalności uczelni, wynikającej z samego faktu ich istnienia. Daleki zatem byłbym od uznania, że właściwe kształcenie studentów stanowi o owej odpowiedzialności. Należyte kształcenie, podobnie jak prowadzenie badań naukowych na wysokim poziomie, to nie kwestia odpowiedzialności uczelni, lecz etyki pracy. Odpowiedzialność uczelni to zobowiązanie wyższego rzędu niż sumienne wykonywanie obowiązków służbowych. Nie sądzę przy tym, by owo moralne zobowiązanie służenia społeczeństwu można zapisać w jakimś akcie prawnym. To jest zjawisko z kategorii obyczaju i przyzwoitości. Dekretem tego nie wprowadzimy. Jedni odczuwają potrzebę wypełniania takiej misji i swą służebną rolę wobec społeczeństwa, inni tego nie czują.

Właśnie m.in. z refleksji nad społeczną misją środowisk naukowych zrodził się ruch „Obywateli Nauki”. Ludzie związani z tym ruchem przykładają wielką wagę do zobowiązań świata naukowego, w tym zwłaszcza środowisk akademickich, wobec społeczeństwa.

 

Zacząć wypada od wyjaśnienia, co rozumiem tu pod terminem „uczelnia”. Odwołać chcę się tu do najszerszej definicji wyprowadzonej od pojęcia universitas, czyli wspólnoty profesorów i studentów. Jestem daleki od myśli, że powinności uczelni spadają jedynie na rektorów i/lub dziekanów. Poniższe uwagi – w moim mniemaniu – winny dotyczyć, w różny sposób, zarówno uczelnianych władz, kadry naukowej, jak i studentów. Każda z tych grup inaczej może realizować społeczne zadania uczelni, ale żadna nie jest z tego zadania zwolniona.

Konieczne jest też wskazanie adresatów działań uczelni, kwalifikowanych tu jako wynikające z ich odpowiedzialności. Ponieważ uczelnie w Polsce wpisują się i świadomie nawiązują do inteligenckiego etosu, rzec by można, że poczuwają się do odpowiedzialności za całe polskie społeczeństwo. Niemniej jednak można wskazać kilka obszarów, gdzie owa odpowiedzialność, a zarazem i intensywność działań ma (winna mieć) inny charakter i intensywność. Najbliższym odbiorcą misyjnej roli uczelni jest jej środowisko lokalne. Wszelkie działania uczelni winny brać pod uwagę fakt, że poprzez wszystkie swe aktywności, od badawczej, przez kształcenie studentów, po inne formy działań, oddziałują na swe środowisko lokalne. Szczególnie widoczne jest to w ośrodkach akademickich poza największymi aglomeracjami. Tam przecież to właśnie uczelnia jest największym skupiskiem ludzi światłych, świadomie czerpiących z kultury i ją współtworzących.

Oczywiście odbiorcami działań uczelni mogą być różne grupy znajdujące się od niej nawet w znacznym oddaleniu. Działania takie skierowane są nie tylko do studentów i innych bezpośrednich odbiorców uczelnianych aktywności, ale pośrednio trafiają do ich rodzin, znajomych, ludzi stykających się z absolwentami w ich miejscu pracy, a zatem niemal wszystkich i niemal wszędzie.

Uczelnie mają też możliwość oddziaływanie na większe zbiorowości. Można bezpiecznie mówić o oddziaływaniu uczelni na społeczeństwo poprzez liczne formy działań instytucji akademickich i ludzi w nich pracujących. Najlepsze i najważniejsze uczelnie mają ponadnarodowy zasięg oddziaływania. Zapewne na razie żadna z polskich uczelni nie może aspirować do kulturotwórczej roli największych i najlepszych uczelni amerykańskich, bezpośrednio wpływających na życie świata.

Nie można tu oczywiście przeceniać realnego wpływu uczelni na otaczający je świat. Nie wolno jednak zaniechać starań, by owo oddziaływanie podtrzymywać i wznosić na coraz wyższy poziom.

 

Naturalną sferą zaangażowania uczelni jest edukacja. I to nie tylko edukacja akademicka, lecz aktywne działania na rzecz edukacji wszelkich szczebli. Kształcenie nauczycieli, ich postaw, tworzenie i recenzowanie programów nauczania, pisanie i ocena podręczników szkolnych – to wszystko winno zajmować ważne miejsce w aktywności uczelni. Uczelnie mogę twórczo wspierać szkoły w krzewieniu wiedzy, w promowaniu nauki, jako nieodzownego składnika ludzkiej kultury. Uczelnie mogą i powinny wspierać nauczycieli w dostępie do najnowszych osiągnięć nauki i w zwykłym zawodowym doskonaleniu. Zaangażowanie uczelni w edukację szkolną nie jest przy tym wyłącznie sposobem na realizację wzniosłej misję, nie jest też formą zastępowania szkoły. Jest też inwestycją w społeczeństwo, i to tę jego część, która niebawem sama rozpocznie studia.

Uczelnia jest też predestynowana do wszelkich działań zmierzających do popularyzacji wiedzy. Jest niejako naszym obowiązkiem mówić – na różne sposoby – o tym, czym się nauka zajmuje. Naszym zadaniem jest nie tylko dokonywać odkryć naukowych, lecz również wyjaśniać ich znaczenie i zastosowania. Służyć temu celowi mogą rozmaite formy popularyzacji, od organizacji festiwali nauki i udziału w aktywności wszelkich centrów nauki, przez publiczne wystąpienia o charakterze popularnym, obecność w mediach z prezentacjami i komentarzami dotyczącymi dokonań nauki. To wszystko będzie miało wpływ na ogólny poziom wiedzy nas wszystkich. A im społeczeństwo bardziej wyedukowane i bardziej świadome, tym bardziej kreatywne i bardziej uczestniczące we wspólnej kulturze.

Uczelnia jest też ośrodkiem, na którym spoczywa obowiązek dbania o nasze dziedzictwo kulturowe. To uczelnia może, i winna, dążyć do definiowania kulturowego kanonu. To tu formować się powinny najważniejsze pytania i odpowiedzi dotyczące naszej wspólnej tożsamości. Na uczelni istnieje przestrzeń dla kultywowania zagrożonych składników kultury. To tu zachowamy wiedzę o świecie starożytnym, o polskich, nieistniejących już obyczajach ludowych czy o wymierających językach. Uczelnia winna dbać o ich badanie i zachowanie dla potomnych.

Uczelnia ma też zobowiązania bardziej przyziemne. Środowiska akademickie, jako te, które przechowują i przekazują wiedzę, winny dążyć do spotkania ze światem przemysłu i biznesu. Wiedza ludzi uczelni powinna służyć nie tylko w murach akademii, lecz również przyczyniać się do wzrostu ogólnego dobrobytu. Zwłaszcza obecnie, gdy w relacjach świata akademickiego i biznesowego dominuje wzajemna nieufność, pierwszego kroku oczekiwać należy od środowisk akademickich. Dbanie o społeczeństwo jest przecież składnikiem naszej misji. (Zadaniem państwa jest przy tym stworzenie systemu, w którym obie strony tej relacji odnajdą rozmaite zachęty i ułatwienia oraz dostrzegą bezpośrednie korzyści wynikające ze współpracy).

Również przyziemny i doraźny, lecz nie mniej ważny charakter ma aktywność ludzi uczelni jako ekspertów, rzeczoznawców, doradców i recenzentów dla wszelkiej aktywności publicznej. Wiedza jednostek winna możliwie efektywnie służyć ogółowi, a nie kończyć w szufladzie.

 

Uczelnia winna wpływać na podnoszenie kultury debaty publicznej, ale i zwykłej komunikacji międzyludzkiej. Dyskusja akademicka, dążenie do poznania prawdy poprzez dobór merytorycznych argumentów i rywalizację hipotez to wzorzec, który może przyczyniać się do ogólnego podnoszenia zdolności komunikacyjnych ludzi. Dyskusja naukowa zakłada przy tym wspólny cel – dążymy do poznania prawdy – a nasz dyskutant nie jest wrogiem albo przeciwnikiem, lecz partnerem. Uczelnia może zatem kształtować zdolność prowadzenia merytorycznej debaty. W nauce przecież wiemy, że z prowadzenia sporu rodzą się niekiedy najlepsze odpowiedzi. Ale spór musi mieć charakter merytoryczny, a nie formę personalnych ataków.

Uczelnia winna promować otwartość myślenia, bo nie istnieją niezmienne i niewzruszone autorytety, a prawda może pochodzić również z nieoczekiwanych kierunków. Równoprawny status stron debaty oraz wzajemny szacunek to fundament naukowego sporu. Jego urzeczywistnienie w życiu społecznym przynieść może ludziom znaczące korzyści.

Uczelnia winna aktywnie promować wartości etyczne. Jest to szczególnie ważne w dobie kryzysu autorytetów, gdy niekiedy trudno znaleźć źródło norm moralnych. Uczelnia, jako instytucja stworzona do przekazywanie prawdy naukowej, musi być aktywnym uczestnikiem formowania społecznych postaw. Stawiając dążenie do prawdy jako najwyższy imperatyw ludzi nauki, a zatem i uczelni, konieczne jest podkreślanie znaczenia nonkonformizmu. Postawa ta umożliwia postęp naukowy, ale zapobiega też wielu szkodliwym zjawiskom społecznym. Uczelnia może pełnić funkcję promotora takich postaw.

Wymienione tu funkcje uczelni mieszczą się w przedziale wysokich wartości. Uczelnia ma szansę stać się ich propagatorem, ale musi wcześniej spełnić jeden warunek. Uczelnia sama musi bezwzględnie stosować wartości, które chce promować. Wydaje się zatem konieczny postulat odnowy i dbałości całego środowiska akademickiego o przywrócenie należnego miejsca etyce. Zanim zaczniemy uczyć społeczeństwo zadbajmy o stosowanie tych zasad we własnym środowisku.

 

Czytelnik może odnieść wrażenie, że autor tej – miejscami wręcz patetycznej – wyliczanki jest naiwnym idealistą. Nie jest. Wiem przecież doskonale, że rzeczywistość – zwłaszcza jeśli spojrzy się na całość polskiego systemu szkół wyższych, a nie jedynie na wyróżniające się osoby i najlepsze instytucje – wyraźnie odbiega od postulowanego tu obrazu. Jeśli jednak mam zabierać głos w debacie nad społeczną rolą uczelni, to jako świadomy przedstawiciel wspólnoty akademickiej oraz aktywny działacz ruchu „Obywatele Nauki” czuję się w obowiązku wskazać najważniejsze i postulowane cele, nawet jeśli sceptycznie można ocenić szansę ich realizacji. Rolą człowieka nauki – podobnie jak uczelni – jest siać ziarno, licząc, że kiedyś wykiełkuje.

Contact Us

We're not around right now. But you can send us an email and we'll get back to you, asap.